Tytuł: Alone in this Mad World
Podtytuł: Machine
Rozdział: pierwszy
Rozdział: pierwszy
gatunek: komedia, fantasy, może szczypta romansu
~&~
Alice skończyła
właśnie rozrysowywać plan swojego wynalazku, gdy nagle do garażu
wpadł czarnowłosy chłopak. Większą część twarzy zakrytą miał
żółtą bandaną, przez co widoczne były tylko jego ciemnozielone
oczy. Czarne włosy jak zwykle ułożone były w artystycznym
nieładzie. Alice zerknęła na zdyszanego chłopaka, odkładając
plan na półkę.
-Tranzis, stało się coś? - zapytała, podając przyjacielowi kubek z wodą. Ten wypił jego zawartość jednym haustem, odetchnął i dopiero wtedy zdobył się na odpowiedź.
-Wolfram coś znalazł.
-Znowu...? Jaką głupotę tym razem wykopaliście?
-Tak dla sprostowania, nie wykopaliśmy, a wyrzuciliśmy w powietrze, razem ze stodołą sąsiada Duda. I nie żadną głupotę. Tym razem to coś poważniejszego. - powiedział, siadając na krześle przy stole kreślarskim. Alice westchnęła.
-Ostatnim razem mówiłeś to samo.
-Ale teraz jest inaczej! Tym razem to prawda! Chodź i sama się przekonaj!
-Wolę nie... Jeszcze znowu zgarnie nas policja, bo Lily będzie chciała iść na skróty przez prywatną posesję... Przed szlabanem uratował mnie tylko fakt, że rodzice gdzieś wyjechali i z komisariatu odebrał mnie brat.
W myślach zobaczyła twarz jej brata w chwili spotkania na komendzie policji. Był zawiedziony, zdenerwowany i nie odzywał się do niej przez tydzień. Nie chciała przechodzić przez to po raz kolejny.
Tranzis ze spokojem wysłuchał, co ma do powiedzenia Alice, jednak nie dał za wygraną.
-Oj tam, się przejmujesz. Tym razem nie damy Lily dojść do głosu. No chodź, ty się najlepiej znasz na tych sprawach. - poprosił, czekając aż blondynka się ugnie. Ostatni argument zdawał się przekonać Alice.
-Zgoda... Ale oby to było coś poważnego, bo jak nie...
Alice nawet nie musiała kończyć zdania, by Tranzis zrozumiał, co mu może zrobić, jeśli całe to znalezisko okaże się kolejną głupotą. Ale wiedział, że jak na razie nic mu nie grozi, więc odetchnął z ulgą. W końcu, ta rzecz przeżyła wybuch kilku kilogramów ładunków wybuchowych. To musiało być coś nienormalnego. A Alice jako jedyna z ich paczki zna się na takich sprawach.
-No to chodźmy.
Pierwszą osobą, która ich zauważyła, była Elizabeth. Ubrana w tęczowe ciuchy, odwróciła się i zaczęła machać w ich stronę.
-Alice, hej! - krzyknęła i cmoknęła blondynkę w policzek na przywitanie. Była ciutkę niższa od Alice, więc musiała stanąć na palcach.
-Cześć. - powiedziała blondynka, uśmiechając się ciepło do przyjaciółki. - No i gdzie jest to wasze znalezisko?
-Tam, w tym dole. - Eliza wskazała wielkie zagłębienie w ziemi, nieopodal stodoły. Najwyraźniej tam musiały być materiały wybuchowe Wolframa.
-Chcesz tam wejść? - zapytała Lily, podchodząc do Alice. - Cześć tak w ogóle. -Hej. Tak, a czemu nie?
-Nie no, ja nic nie mówię, po prostu byłam ciekawa.
-Aha... - rzuciła Alice, schodząc w dół zagłębienia.
W samym centrum, lekko zakopany w ziemi, leżał srebrny, błyszczący przedmiot. Na oko wydawał się podobny do tłumika do motocykli, jednak odkrywcza część duszy Alice, nakazała jej sprawdzić przedmiot dokładniej. Wykopała go z ziemi, oczyściła z jej pozostałości i przyjrzała się temu raz jeszcze. Owszem, kształtem było podobne do tłumika, ale na tym podobieństwa się kończyły. Przedmiot, który teraz trzymała w rękach był leciutki jak piórko i w środku coś zdawało się przelewać. Jakaś ciecz, trochę gęstsza od wody, o konsystencji syropu. I do tego te zdobienia.... delikatnie wygrawerowane symbole, szlaczki i słowa w nieznanym języku.
Alice była porządnie zdziwiona, ponieważ jeszcze nigdy w życiu nie widziała czegoś podobnego. A widziała już wiele rzeczy. Ojciec bardzo często zabierał ją na niektóre ze swoich wypraw na wykopaliska. Pomagała mu odkąd tylko pamięta. W końcu, to po nim odziedziczyła zamiłowanie do archeologii.
-I jak? - usłyszała głos Marii. - Wiesz już, co to jest?
-Tak serio, to nie mam zielonego pojęcia. - powiedziała, wychodząc z dołu. - Wygląda jak tłumik do motocykla, ale jest za małe jak na tłumik, więc raczej wątpię, żeby to było to. Jest wygrawerowane, leciutkie i w środku jest jakaś ciecz. W każdym razie, do tłumika to jest podobne tylko z wyglądu.
Alice pokazała przyjaciołom przedmiot i usiadła na ziemi, patykiem rysując w niej szkic zewnętrznej jak i wewnętrznej części znaleziska.
-Według mnie, w środku to wygląda mniej więcej tak. - narysowała szkic ścianki bocznej przedmiotu i wychodzące z niego małe kanaliki, zapadki i tym podobne, tłumacząc zdezorientowanej grupce nastolatków, jak to działa według jej pomysłu.
-A gdyby to tak rozłożyć na części pierwsze? - zaproponowała Lily, przenosząc wzrok ze srebrnej rzeczy na blondynkę. Tak jednak w odpowiedzi pokręciła głową.
-Chciałabym, ale jedynym problemem jest brak jakichkolwiek śladów po śrubkach, łączeniach, czy spawaniach. Nic, zero. Zupełnie, jakby ktoś to stworzył od razu w całości.
-Ja tam bym raczej powiedziała, że coś, a nie ktoś. - rzekła, zwracając tym wzrok przyjaciół na sobie.
-O czym ty mówisz? - spytała Eliza, zaciekawiona, co tym razem wymyśliła szatynka.
-No jak to o czym... o ufo. - odpowiedziała Lily, unosząc palec wskazujący do nieba.
-Głupiaś? - skomentowali równocześnie Tranzis i Gabriel. Dud tylko potrząsnął głową.
-Niemili jesteście... - Lily wydęła wargi.
-Nie żebym się zgadzała z Lily, – zaczęła Alice, kompletnie ignorując pełen oburzenia jęk dziewczyny – ale mnie też wydaje się, że nie zrobił tego współczesny człowiek. Możliwe, że to coś powstało za czasów, któregoś z egipskich faraonów, albo coś. Mój tata znalazł ostatnio w Egipcie coś bardzo podobnego, jeśli chodzi o sposób wykonania. Więc można założyć, że w Egipcie mieli na tyle zaawansowaną technikę, że mogli stworzyć coś takiego. - wyjaśniła, widząc nic nierozumiejące miny przyjaciół.
-Ale... co by to tu robiło? Z tego, co wiem, do Egiptu jest stąd dość daleko. - powiedział Dud, krzyżując ręce na piersi.
-Nie mam bladego pojęcia. - rzekła Alice, wzdychając ciężko. Obróciła przedmiot w palcach, jeszcze raz dokładnie go oglądając. Nie znalazła jednak niczego, co mogłoby pomóc jej w odkryciu, co to jest.
-A może by tak wrócić do domu? - zaproponowała Maria. - Jestem pewna, że u Alice w garażu są narzędzia, które by nam pomogły.
-No właśnie! Czemu o tym nie pomyślałam?! - krzyknęła blondynka, wstając z ziemi. - Chodźcie, mam w domu potrzebny sprzęt!
Uśmiechnięta Alice ruszyła w stronę jej mieszkania.
-Ludzie, chodźcie tamtędy, – Lily wskazała ręką w stronę zachodu – będzie krócej!
-O nie! - krzyknęli wszyscy równocześnie i poszli normalną drogą. Nie mając innego wyjścia, Lily poszła za ich przykładem.
-Tranzis, stało się coś? - zapytała, podając przyjacielowi kubek z wodą. Ten wypił jego zawartość jednym haustem, odetchnął i dopiero wtedy zdobył się na odpowiedź.
-Wolfram coś znalazł.
-Znowu...? Jaką głupotę tym razem wykopaliście?
-Tak dla sprostowania, nie wykopaliśmy, a wyrzuciliśmy w powietrze, razem ze stodołą sąsiada Duda. I nie żadną głupotę. Tym razem to coś poważniejszego. - powiedział, siadając na krześle przy stole kreślarskim. Alice westchnęła.
-Ostatnim razem mówiłeś to samo.
-Ale teraz jest inaczej! Tym razem to prawda! Chodź i sama się przekonaj!
-Wolę nie... Jeszcze znowu zgarnie nas policja, bo Lily będzie chciała iść na skróty przez prywatną posesję... Przed szlabanem uratował mnie tylko fakt, że rodzice gdzieś wyjechali i z komisariatu odebrał mnie brat.
W myślach zobaczyła twarz jej brata w chwili spotkania na komendzie policji. Był zawiedziony, zdenerwowany i nie odzywał się do niej przez tydzień. Nie chciała przechodzić przez to po raz kolejny.
Tranzis ze spokojem wysłuchał, co ma do powiedzenia Alice, jednak nie dał za wygraną.
-Oj tam, się przejmujesz. Tym razem nie damy Lily dojść do głosu. No chodź, ty się najlepiej znasz na tych sprawach. - poprosił, czekając aż blondynka się ugnie. Ostatni argument zdawał się przekonać Alice.
-Zgoda... Ale oby to było coś poważnego, bo jak nie...
Alice nawet nie musiała kończyć zdania, by Tranzis zrozumiał, co mu może zrobić, jeśli całe to znalezisko okaże się kolejną głupotą. Ale wiedział, że jak na razie nic mu nie grozi, więc odetchnął z ulgą. W końcu, ta rzecz przeżyła wybuch kilku kilogramów ładunków wybuchowych. To musiało być coś nienormalnego. A Alice jako jedyna z ich paczki zna się na takich sprawach.
-No to chodźmy.
* * *
Im bardziej się
zbliżali, tym bardziej niebo zasłonięte było grubą warstwą
dymu. Alice zaczęła rozmyślać, czego Wolfram użył, by wysadzić
w powietrze stodołę, że aż tak się dymi. Mogłaby spytać się
Tranzis'a, ale po głębszym zastanowieniu, stwierdziła, że raczej
woli nie wiedzieć. Niecałe pięć
minut potem dotarli na miejsce. Była to ogromna polana, a raczej jej
pozostałości. Na samym środku stały dopalające się ruiny
stodoły, obok której stało sześć osób. Kilkoro z nich
rozmawiało żywo gestykulując, przez co można było stwierdzić,
że albo się kłócą, albo Wolfram zdaje raport z wybuchu. Alice
obstawiła drugą opcję, gdy tylko Wolfram wykonał rękami ruch
naśladujący wybuch, a Gabriel zaliczył facepalm'a.Pierwszą osobą, która ich zauważyła, była Elizabeth. Ubrana w tęczowe ciuchy, odwróciła się i zaczęła machać w ich stronę.
-Alice, hej! - krzyknęła i cmoknęła blondynkę w policzek na przywitanie. Była ciutkę niższa od Alice, więc musiała stanąć na palcach.
-Cześć. - powiedziała blondynka, uśmiechając się ciepło do przyjaciółki. - No i gdzie jest to wasze znalezisko?
-Tam, w tym dole. - Eliza wskazała wielkie zagłębienie w ziemi, nieopodal stodoły. Najwyraźniej tam musiały być materiały wybuchowe Wolframa.
-Chcesz tam wejść? - zapytała Lily, podchodząc do Alice. - Cześć tak w ogóle. -Hej. Tak, a czemu nie?
-Nie no, ja nic nie mówię, po prostu byłam ciekawa.
-Aha... - rzuciła Alice, schodząc w dół zagłębienia.
W samym centrum, lekko zakopany w ziemi, leżał srebrny, błyszczący przedmiot. Na oko wydawał się podobny do tłumika do motocykli, jednak odkrywcza część duszy Alice, nakazała jej sprawdzić przedmiot dokładniej. Wykopała go z ziemi, oczyściła z jej pozostałości i przyjrzała się temu raz jeszcze. Owszem, kształtem było podobne do tłumika, ale na tym podobieństwa się kończyły. Przedmiot, który teraz trzymała w rękach był leciutki jak piórko i w środku coś zdawało się przelewać. Jakaś ciecz, trochę gęstsza od wody, o konsystencji syropu. I do tego te zdobienia.... delikatnie wygrawerowane symbole, szlaczki i słowa w nieznanym języku.
Alice była porządnie zdziwiona, ponieważ jeszcze nigdy w życiu nie widziała czegoś podobnego. A widziała już wiele rzeczy. Ojciec bardzo często zabierał ją na niektóre ze swoich wypraw na wykopaliska. Pomagała mu odkąd tylko pamięta. W końcu, to po nim odziedziczyła zamiłowanie do archeologii.
-I jak? - usłyszała głos Marii. - Wiesz już, co to jest?
-Tak serio, to nie mam zielonego pojęcia. - powiedziała, wychodząc z dołu. - Wygląda jak tłumik do motocykla, ale jest za małe jak na tłumik, więc raczej wątpię, żeby to było to. Jest wygrawerowane, leciutkie i w środku jest jakaś ciecz. W każdym razie, do tłumika to jest podobne tylko z wyglądu.
Alice pokazała przyjaciołom przedmiot i usiadła na ziemi, patykiem rysując w niej szkic zewnętrznej jak i wewnętrznej części znaleziska.
-Według mnie, w środku to wygląda mniej więcej tak. - narysowała szkic ścianki bocznej przedmiotu i wychodzące z niego małe kanaliki, zapadki i tym podobne, tłumacząc zdezorientowanej grupce nastolatków, jak to działa według jej pomysłu.
-A gdyby to tak rozłożyć na części pierwsze? - zaproponowała Lily, przenosząc wzrok ze srebrnej rzeczy na blondynkę. Tak jednak w odpowiedzi pokręciła głową.
-Chciałabym, ale jedynym problemem jest brak jakichkolwiek śladów po śrubkach, łączeniach, czy spawaniach. Nic, zero. Zupełnie, jakby ktoś to stworzył od razu w całości.
-Ja tam bym raczej powiedziała, że coś, a nie ktoś. - rzekła, zwracając tym wzrok przyjaciół na sobie.
-O czym ty mówisz? - spytała Eliza, zaciekawiona, co tym razem wymyśliła szatynka.
-No jak to o czym... o ufo. - odpowiedziała Lily, unosząc palec wskazujący do nieba.
-Głupiaś? - skomentowali równocześnie Tranzis i Gabriel. Dud tylko potrząsnął głową.
-Niemili jesteście... - Lily wydęła wargi.
-Nie żebym się zgadzała z Lily, – zaczęła Alice, kompletnie ignorując pełen oburzenia jęk dziewczyny – ale mnie też wydaje się, że nie zrobił tego współczesny człowiek. Możliwe, że to coś powstało za czasów, któregoś z egipskich faraonów, albo coś. Mój tata znalazł ostatnio w Egipcie coś bardzo podobnego, jeśli chodzi o sposób wykonania. Więc można założyć, że w Egipcie mieli na tyle zaawansowaną technikę, że mogli stworzyć coś takiego. - wyjaśniła, widząc nic nierozumiejące miny przyjaciół.
-Ale... co by to tu robiło? Z tego, co wiem, do Egiptu jest stąd dość daleko. - powiedział Dud, krzyżując ręce na piersi.
-Nie mam bladego pojęcia. - rzekła Alice, wzdychając ciężko. Obróciła przedmiot w palcach, jeszcze raz dokładnie go oglądając. Nie znalazła jednak niczego, co mogłoby pomóc jej w odkryciu, co to jest.
-A może by tak wrócić do domu? - zaproponowała Maria. - Jestem pewna, że u Alice w garażu są narzędzia, które by nam pomogły.
-No właśnie! Czemu o tym nie pomyślałam?! - krzyknęła blondynka, wstając z ziemi. - Chodźcie, mam w domu potrzebny sprzęt!
Uśmiechnięta Alice ruszyła w stronę jej mieszkania.
-Ludzie, chodźcie tamtędy, – Lily wskazała ręką w stronę zachodu – będzie krócej!
-O nie! - krzyknęli wszyscy równocześnie i poszli normalną drogą. Nie mając innego wyjścia, Lily poszła za ich przykładem.
Tajemniczy tłumik do motorynki zakopany w ziemi koło stodoły sąsiada Duda... kocham to opowiadanie xD
OdpowiedzUsuńI wreszcie coś dodałaś, jeeej~! Ja tylko chcę, żebyś mi to skończyła. Nie po to wymyślałam gromowładnego Nuna, żebyś mi teraz tego nie skończyła >.< A jak już jesteśmy przy temacie kończenia opowiadań, to Kill Tem Yll też chcem. Weź się jakoś zmotywuj, cioooo....?
Uwielbiam twoje opowiadania, wiesz~?
"no jak to o czym.. o UFO" XD
Ichigo
fajne opowiadanie ; D
OdpowiedzUsuńJeeee super napisane opowiadanie ^.^
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wciągnęło, a i te wlatane historyjki o UFO to dopiero coś ;)
Pisz dalej, bo jak dla mnie to bardzo interesujące :D