Tytuł: Alone in this Mad World
Podtytuł: What the Hell
Rozdział: drugi
Rozdział: drugi
Gatunek: komedia, fantasy, szczypta romansu, i ew. jakiś dramat.
~&~
Alice siedziała w
garażu razem z Gabrielem i Lily, wytężając mózg. Reszta paczki
wyszła do sklepu po jakieś napoje i coś do jedzenia. Za każdym
razem, gdy Alice myślała, że coś wymyśliła, Lily i Gabriel
skutecznie obalali jej pomysł. „Źle! To nie tak ma być!”, „Nie
taaak!”, „To jest inaczej!”, „Nie umiesz, nie umiesz, nie
umieeesz!” i inne, tego typu komentarze padały z ust tej dwójki,
doprowadzając blondynkę do szału. Zastanawiała się, jakim cudem
jeszcze ich stamtąd nie wywaliła.
Nagle wejście do
garażu się otworzyło i w progu stanął Tranzis. Alice miała deja
vu. Chłopak wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy zobaczyła
go po raz pierwszy tego dnia. Włosy rozwiane w artystycznym
nieładzie i żółta bandana na twarzy. Jedyne co się różniło,
to wzrok chłopaka. Wcześniej zadowolony, teraz pełen przerażenia.
-Tranzis, wszystko
w porządku? - zapytała ostrożnie, wstając z krzesła przy stole
kreślarskim. Chłopak spojrzał na nią, i gdy już otwierał usta,
żeby coś powiedzieć, bezczelnie przerwał mu Wolfram, pojawiając
się w garażu.
-Tyy...!! -
warknął gniewnie, celując palcem w bruneta. Tranzis przełknął
głośno ślinę, powoli się wycofując.
-Ja nic nie
zrobiłem! - krzyknął, chowając się za Alice. Ta odruchowo
zasłoniła twarz dłońmi.
-Zamknij się,
debilu! Chciałeś mnie zabić!?
-A-ale to było
niechcący.... zwykły przypadek, nic więcej!
-Bo ci uwierzę,
ty myślisz!!
-O co znowu
poszło? - spytała Lily, podchodząc do Elizy, Marii i Dud'a, którzy
w międzyczasie zdążyli wejść do środka.
-O jakieś
pierdoły. - Lizzy machnęła ręką i oparła się o ścianę za
nią. Ale Lily dalej nic nie wiedziała. Spojrzała na Dud'a z
nadzieją na jakąś obszerniejszą odpowiedź. Chłopak westchnął
ciężko, ale odpowiedział jej.
-No bo, jak
szliśmy ze sklepu, to Wolfram bawił się moją petardą, którą
sam zrobiłem, a Tranzis w pewnym momencie podbiegł do niego i ją
podpalił. A, że miała za krótki lont, to wybuchła Wolframowi w
rękach. Nic nowego. - znudzony, wzruszył ramionami, śledząc
wzrokiem poczynania uciekającego Tranzis'a. Lily pokiwała głową,
wymamrotała coś w stylu „dzięki!” i usiadła na podłodze.
Biedna Alice
wpadała w szał. Nie dość, że kazali jej myśleć nad sposobem
rozkręcenia tego tłumikopodobnego czegoś, to jeszcze teraz
rozwalali jej garaż. Zaczęła liczyć do dziesięciu, żeby się
uspokoić, ale gdy tylko usłyszała dźwięk tłuczonego szkła,
puściły jej nerwy.
-KONIEC TEGO
DOBREGO!!! - wrzasnęła i w tym samym momencie wszyscy ucichli, a
Tranzis i Wolfram zastygli nieruchomo w dziwnych pozycjach. - SIADAĆ
NA TYŁKI I ŻEBYM WAS WIĘCEJ NIE SŁYSZAŁA!!
Nastolatkowie
nagle zrobili się potulni jak baranki. Alice westchnęła ciężko,
pocierając skronie. Nareszcie miała trochę spokoju. Siedzieli tak
w ciszy przez dłuższą chwilę; pierwsza odezwała się Lily.
-Ej, wiecie co?
-Mmm...? - mruknął
Tranzis, chcąc pomóc dziewczynie w przerwaniu tej niezręcznej
ciszy.
-A jakby tak, no
nie wiem... rozwalić to coś piłą mechaniczną? Można by się
posłużyć tamtą. - wskazała palcem żółtą piłę mechaniczną
leżącą na jednej z wielu półek na ścianie.
-Porąbało cię?
Ja chcę to otworzyć, a nie rozwalić w drobny mak. - powiedziała
Alice. - Poza tym, nawet jeśli ten pomysł byłby dobry, to ta piła
nie działa. Tata zepsuł ją kilka lat temu i wciąż mówi, że
kiedyś ją naprawi.
-Kurcze... -
westchnęła.
-No. Teraz już
wiesz jak ja się czuję. Wszystko, co przychodzi mi do głowy nie ma
szans na sukces.
-Wysadźmy to! -
krzyknął nagle Wolfram, zadowolony ze swojego pomysłu. Reszta
spojrzała na niego z politowaniem.
-Ile razy będę
wam mówić, że ja chcę to otworzyć, a nie rozwalić na atomy?!
-Sorry, poniosło
mnie... - mruknął Wolfram.
-Właśnie widzę.
W garażu znów
zapadła cisza. Każdy z nastolatków wytężał mózg, próbując
wymyślić coś sensownego. Jednak, jak to w takich chwilach bywa,
nie wymyślili nic. Alice i Elizabeth westchnęły głośno. Sekundę
potem przyjaciele wybuchnęli śmiechem. Trochę zajęło im
ogarnięcie się.
-Wiecie co? -
zaczęła Alice, która jako pierwsza opanowała atak śmiechu. - To
na nic. Robi się już późno, a my nic nie wymyśliliśmy.
Pomyślimy jutro w szkole, co?
-No... tak chyba
będzie najlepiej. Jak się prześpimy, to może będziemy lepiej
myśleć. - odezwała się cicha do tej pory Maria. Reszta skinęła
głowami na tak.
-To w takim razie
będziemy się zbierać. - powiedziała Lizzy, wstając z miejsca. -
Na razie.
Wychodząc z
garażu, Elizabeth pomachała blondynce na pożegnanie. Reszta poszła
w jej ślady. Po dokładnym upewnieniu się, że pożegnali się ze
wszystkimi, każdy poszedł w swoją stronę. Alice zamknęła garaż
na kłódkę i poszła na górę, do swojego pokoju.
* * *
-No i co teraz? -
spytała Lily, chowając butelkę z sokiem z powrotem do torby. Byli
w szkole, i tak jak się umawiali, mieli pomyśleć trochę nad
rozwiązaniem ich „małego” problemu. Jednak nie przewidzieli, że
ogrom nauki w poniedziałek kompletnie im to uniemożliwi.
-Jak to, co?
Kartkówka z fizyki, a potem sprawdzian z matmy. - odpowiedział
Gabriel, wypisując na dłoni najważniejsze wzory z kinematyki.
-Nie o to mi
chodziło...
-A o co?
-No, o ten tłumik,
czy co to to było. Mieliśmy się przecież zastanowić jak to
rozwalić!
-Lily, błagam
cię. Powstrzymaj swoje destrukcyjne zapędy, dobrze? Już ci kiedyś
mówiłam, że chcę to tylko otworzyć, czyż nie? - powiedziała
Alice, mocno akcentując słowo „tylko”.
-Tch.... -
mruknęła pod nosem Lily, wyraźnie niezadowolona z propozycji
przyjaciółki. - A jak chcesz to zrobić?
-Nie mam pojęcia.
- westchnęła Alice. Od tego ciągłego myślenia, wczoraj nie
zmrużyła oka.
-Wiecie co,
zostawcie to w cholerę. Nie otworzymy tego, pogódźcie się z tym
faktem. - stwierdziła Maria, podnosząc głowę znad książki do
biologii. - Przez to dziadostwo nie nauczyłam się wczoraj na
sprawdzian i teraz z pewnością dostanę pałę.
-A z czego masz
ten test? - zapytał Tranzis, przysuwając się bliżej Marii.
-Z anatomii
człowieka...
-Eee tam, to nie
jest takie trudne. Dasz radę! - krzyknął radośnie, klepiąc
dziewczynę po głowie.
-Taa... - zrzuciła
rękę Tranzis'a z głowy i powróciła do wkuwania zawartości jej
podręcznika.
-Maria ma chyba
rację. Nie ważne jakbyśmy się starali i tak nie wpadniemy na
żaden sensowny pomysł. - rzuciła Lizzy. Wolfram przytaknął.
-To co z tym
zrobimy? - spytała Lily.
-Niech Alice to
zatrzyma. Jak wróci jej tata, to to zbada. - zaproponował Dud.
Blondynka
pokręciła głową.
-To nie przejdzie.
Tata zabronił mi znosić do domu niezidentyfikowane obiekty i jeśli
się dowie, to mnie zabije. Także, przed ich powrotem będę musiała
się tego pozbyć.
-Nie dobrze.... A
kiedy wracają?
-Pod koniec
tygodnia. Prawdopodobnie w piątek.
-Więc mamy
jeszcze trochę czasu na myślenie. A potem ewentualnie mogę się
poświęcić i wziąć to do siebie. - powiedziała Lily, wyrywając
Gabrielowi z rąk podręcznik do fizyki.
-Ej! Weź sobie
swoją książkę!! - warknął chłopak, próbując odebrać
szatynce swoją własność. Oczywiście, bez skutku. - Oddawaj!
-Maybe next time~!
-No kurcze! Nie
cytuj mi tu żadnych chinoli z Kanady, tylko oddawaj moją książkę!!
Dziewczyna
zaśmiała się w odpowiedzi i przekartkowała szybko podręcznik,
starając się zapamiętać najważniejsze wzory i formułki, co było
praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę jej słabą pamięć oraz
fakt, że Gabriel właśnie robił wszystko, by nie była zdolna do
przeczytania czegokolwiek.
-No słyszysz?!
-Chwila, nie
skończyłam czytać.
-Erm... nie chcę
wam przerywać tej jakże inteligentnej rozmowy, ale idzie
nauczycielka. - wtrącił Dud, wskazując ręką w stronę
zbliżającej do nich fizyczki.
-No ty se chyba
żartujesz?! Jeszcze przecież dzwonka nie było! - krzyknął
Gabriel, panikując. Siedząca obok Lily poszła w jego ślady,
kartkując książkę z prędkością światła.
-No właśnie, że
był. Jakieś pięć minut temu. Nawet Maria zdążyła się już
ulotnić. - odpowiedział Wolfram, zbierając swoje rzeczy z podłogi.
-Że jak?! Kiedy?!
- wrzasnęli równocześnie Gabriel i Lily.
-No mówię, że
pięć minut temu? A teraz chodźcie, bo nie chcę się przez was
spóźnić na kartkówkę... - westchnął chłopak, ciągnąc
spanikowaną dwójkę za sobą w stronę klasy.
* * *
-Nieee.... Co to
było.... Który mądry debil to wymyślił? Ja nie mogę... nie....
zabijcie mnie.... Najpierw tamto, a teraz to.... moje życie jest do
kitu. – bełkotała bez sensu Lily, praktycznie wypełzając z sali
matematycznej. Matma była ich ostatnią lekcją tego dnia, ale
kartkówka z fizyki na poprzedniej lekcji, a teraz sprawdzian z
matematyki doszczętnie pozbawił nastolatków energii.
-Nie tylko twoje.
znowu dostanę pałę... Vincent mnie zabije. Już jutro będę
wiedział jak pachną kwiatki od spodu... - westchnął Gabriel,
wbijając wzrok w ziemię pod nogami. Elizabeth poklepała ich po
plecach.
-A może nie
będzie aż tak źle jak myślicie? - zapytała, choć nie bardzo w
to wierzyła. Była pewna, że jej również poszło tragicznie. W
końcu matematyka była przedmiotem, którego nikt z ich paczki nie
potrafił ogarnąć. Szczególnie bieżącego działu, którym było
twierdzenie Darboux, cokolwiek to jest.
-Będzie źle.
Oddałam pustą kartkę. Nie potrafiłam przeczytać nawet treści
zadania. Co to w ogóle było?! - krzyknęła Lily, a Gabryś, Dud i
Tranzis skinęli głowami na znak, że rozumieją jej ból, bo
zrobili to samo, co ona.
-Nie wiem... A to
w ogóle jest jeszcze program z gimnazjum? Bo mnie się wydaje, że
mój brat miał coś takiego w pierwszej liceum... - spytała Alice,
rozmasowując oczy, obolałe od wpatrywania się w ciąg równań,
żywcem wyjętych z księgi czarnej magii. Miała wrażenie, że za
każdym razem, gdy zamyka powieki widzi miliony małych, czarnych
cyferek, literek, nawiasów i innych symboli matematycznych, których
nazwy nawet nie zna.
-Super, jeszcze
lepiej. Dobijaj mnie bardziej. - mruknął Gabryś, i z frustracji
kopnął Bogu Ducha winny kamyk.
-A teraz ten kamyk
dostał rączek, nóżek i zębów i z zemsty ugryzł cię w kostkę.
- rzuciła Lily, nie kontrolując tego, co mówi. Tranzis poklepał
ją delikatnie po głowie, kręcąc głową z politowaniem, a Gabriel
zaliczył cichego facepalm'a. - Powiedziałam to na głos?
Przyjaciele
pokiwali głowami.
-Sorry. Ciężko
mi się kontrolować po takim dniu.
-Spoko, rozumiemy.
- powiedziała Lizzy, uśmiechając się szeroko do przyjaciółki.
Lily odwzajemniła uśmiech.
-To idziecie do
mnie? - zapytała Alice, patrząc na przyjaciół. - Wiecie, żeby
spróbować jeszcze raz otworzyć to coś?
-No jasne. Przez
to nie mogę spać po nocach, bo cały czas o tym myślę. -
powiedziała Maria, znikąd pojawiając się obok nich.
-Jezu, Maria, co
ty tu robisz?! - wrzasnął Tranzis, łapiąc się za serce.
-No jak to co?
Stoję.
-A co z lekcjami?
Przecież masz jeszcze jedną godzinę. - odezwała się Elizabeth.
Maria była młodsza od nich o rok, więc miała zupełnie inny plan
lekcji. Dlatego wszyscy zdziwili się, że dziewczyna właśnie stała
przed nimi.
-Odwołali.
Podobno córka pani Twaróg się rozchorowała i musiała jechać się
nią zająć. - odpowiedziała szatynka. - To jak, idziemy, czy
stoimy jak kołki, bo Tranzis się mnie wystraszył?
-Nie wystraszyłem
się!! Po prostu wzięłaś mnie z zaskoczenia! - oburzył się i
nadymał policzki. Dud parsknął śmiechem, a zaraz po nim Wolfram.
Dziewczyny tylko zachichotały.
-Tak, tak.
Oczywiście. - powiedziała radośnie najmłodsza z grupy i ruszyła
w stronę dom Alice.
-Nie lubię was...
- mruknął brunet, zakładając białą bandanę na twarz.
-Też cię
kochamy~! - krzyknęła Lily, klepnęła chłopaka w plecy i
podbiegła do Marii.
-Stary, masz
przerąbane. One szybko o tym nie zapomną. - rzucił Wolfram. -
Chodź. Mamy zagadkę do rozwiązania.
-Taa... idę.
A o to wspomniany wyżej Chińczyk z Kanady, lider koreańsko-chińskiego (ale bardziej chińskiego) zespołu EXO-M Kris: http://ic.pics.livejournal.com/nat19hae23/21486356/111823/original.jpg
"Maybe next time" zostało przez niego wypowiedziane kilka razy w wywiadach i teraz biedny Kris jest z tym kojarzony cały czas. A że nie mogłam się powstrzymać, to wrzuciłam to również do opowiadania. Ponieważ Lily jest fanką k-popu. >u<
Aww ale ty świetnie piszesz :D lOL
OdpowiedzUsuńZostawie tu komentarz za wszystko tzn. wypowiem cię ogólnie :D
Ogólnie blog jest świetny i opowiadanie także;) Jedyne co,według mnie, jest nie tyle błędem, co może poprawić przyjemność czytania to : WIĘCEJ OPISÓW np. postaci, uczuć itp. Nie to że się czepiam czy coś ale chcę po prostu wyrazić swoje zdanie :D Takie "bogate" opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie, bardzo działa na wyobraźnie :D
Nie jest to żadnym błdem-podkreślam! To tylko tak ode mnie. Ogólnie blog jest super i zaglądam tu często i bd zaglądać jeszcze częśćiej :D
Tak więc to tyle "uwag" ode mnie :D
Czekam na kolejne części i opowiadania i życzę weny :D
+ Chciałabym nominować ten blog do Liebster Award Wszelkie informacje dotyczące tego znajdziesz na http://yaoidreams.blogspot.com/ w zakładce "Liebster Award" Zachęcam również do czytania i komentowania :D
Hwaiting^^
fajne opowiadanie, podoba mi się jednakże dodawaj fotki.
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskoka.blogspot.com/
Awww twoje opowiadania powalają na kolana *w*
OdpowiedzUsuńPisz pisz pisz pisz pisz pisz dalej :D
Jestem z ciebie taka dumna!!!
Nominowana do czegoś tam (czyt. koment wyżej) ^^
Pozdrawiam ;*
mmm cmok ;*
OdpowiedzUsuńgenialne!