środa, 5 września 2012

"Alone in this Mad World" cz.2

(khem... dodaję drugą część opowiadania, co dla mnie jest strasznie dziwne... i a propos chinoli z kanady.... nie mogłam się powstrzymać, wybaczcie... link do zdjęcia ów Chińczyka pod opowiadaniem, jakby ktoś chciał >.<)

Tytuł:  Alone in this Mad World
Podtytuł: What the Hell
Rozdział: drugi
Gatunek: komedia, fantasy, szczypta romansu, i ew. jakiś dramat.

~&~




Alice siedziała w garażu razem z Gabrielem i Lily, wytężając mózg. Reszta paczki wyszła do sklepu po jakieś napoje i coś do jedzenia. Za każdym razem, gdy Alice myślała, że coś wymyśliła, Lily i Gabriel skutecznie obalali jej pomysł. „Źle! To nie tak ma być!”, „Nie taaak!”, „To jest inaczej!”, „Nie umiesz, nie umiesz, nie umieeesz!” i inne, tego typu komentarze padały z ust tej dwójki, doprowadzając blondynkę do szału. Zastanawiała się, jakim cudem jeszcze ich stamtąd nie wywaliła.
Nagle wejście do garażu się otworzyło i w progu stanął Tranzis. Alice miała deja vu. Chłopak wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy, gdy zobaczyła go po raz pierwszy tego dnia. Włosy rozwiane w artystycznym nieładzie i żółta bandana na twarzy. Jedyne co się różniło, to wzrok chłopaka. Wcześniej zadowolony, teraz pełen przerażenia.
-Tranzis, wszystko w porządku? - zapytała ostrożnie, wstając z krzesła przy stole kreślarskim. Chłopak spojrzał na nią, i gdy już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, bezczelnie przerwał mu Wolfram, pojawiając się w garażu.
-Tyy...!! - warknął gniewnie, celując palcem w bruneta. Tranzis przełknął głośno ślinę, powoli się wycofując.
-Ja nic nie zrobiłem! - krzyknął, chowając się za Alice. Ta odruchowo zasłoniła twarz dłońmi.
-Zamknij się, debilu! Chciałeś mnie zabić!?
-A-ale to było niechcący.... zwykły przypadek, nic więcej!
-Bo ci uwierzę, ty myślisz!!
-O co znowu poszło? - spytała Lily, podchodząc do Elizy, Marii i Dud'a, którzy w międzyczasie zdążyli wejść do środka.
-O jakieś pierdoły. - Lizzy machnęła ręką i oparła się o ścianę za nią. Ale Lily dalej nic nie wiedziała. Spojrzała na Dud'a z nadzieją na jakąś obszerniejszą odpowiedź. Chłopak westchnął ciężko, ale odpowiedział jej.
-No bo, jak szliśmy ze sklepu, to Wolfram bawił się moją petardą, którą sam zrobiłem, a Tranzis w pewnym momencie podbiegł do niego i ją podpalił. A, że miała za krótki lont, to wybuchła Wolframowi w rękach. Nic nowego. - znudzony, wzruszył ramionami, śledząc wzrokiem poczynania uciekającego Tranzis'a. Lily pokiwała głową, wymamrotała coś w stylu „dzięki!” i usiadła na podłodze.
Biedna Alice wpadała w szał. Nie dość, że kazali jej myśleć nad sposobem rozkręcenia tego tłumikopodobnego czegoś, to jeszcze teraz rozwalali jej garaż. Zaczęła liczyć do dziesięciu, żeby się uspokoić, ale gdy tylko usłyszała dźwięk tłuczonego szkła, puściły jej nerwy.
-KONIEC TEGO DOBREGO!!! - wrzasnęła i w tym samym momencie wszyscy ucichli, a Tranzis i Wolfram zastygli nieruchomo w dziwnych pozycjach. - SIADAĆ NA TYŁKI I ŻEBYM WAS WIĘCEJ NIE SŁYSZAŁA!!
Nastolatkowie nagle zrobili się potulni jak baranki. Alice westchnęła ciężko, pocierając skronie. Nareszcie miała trochę spokoju. Siedzieli tak w ciszy przez dłuższą chwilę; pierwsza odezwała się Lily.
-Ej, wiecie co?
-Mmm...? - mruknął Tranzis, chcąc pomóc dziewczynie w przerwaniu tej niezręcznej ciszy.
-A jakby tak, no nie wiem... rozwalić to coś piłą mechaniczną? Można by się posłużyć tamtą. - wskazała palcem żółtą piłę mechaniczną leżącą na jednej z wielu półek na ścianie.
-Porąbało cię? Ja chcę to otworzyć, a nie rozwalić w drobny mak. - powiedziała Alice. - Poza tym, nawet jeśli ten pomysł byłby dobry, to ta piła nie działa. Tata zepsuł ją kilka lat temu i wciąż mówi, że kiedyś ją naprawi.
-Kurcze... - westchnęła.
-No. Teraz już wiesz jak ja się czuję. Wszystko, co przychodzi mi do głowy nie ma szans na sukces.
-Wysadźmy to! - krzyknął nagle Wolfram, zadowolony ze swojego pomysłu. Reszta spojrzała na niego z politowaniem.
-Ile razy będę wam mówić, że ja chcę to otworzyć, a nie rozwalić na atomy?!
-Sorry, poniosło mnie... - mruknął Wolfram.
-Właśnie widzę.
W garażu znów zapadła cisza. Każdy z nastolatków wytężał mózg, próbując wymyślić coś sensownego. Jednak, jak to w takich chwilach bywa, nie wymyślili nic. Alice i Elizabeth westchnęły głośno. Sekundę potem przyjaciele wybuchnęli śmiechem. Trochę zajęło im ogarnięcie się.
-Wiecie co? - zaczęła Alice, która jako pierwsza opanowała atak śmiechu. - To na nic. Robi się już późno, a my nic nie wymyśliliśmy. Pomyślimy jutro w szkole, co?
-No... tak chyba będzie najlepiej. Jak się prześpimy, to może będziemy lepiej myśleć. - odezwała się cicha do tej pory Maria. Reszta skinęła głowami na tak.
-To w takim razie będziemy się zbierać. - powiedziała Lizzy, wstając z miejsca. - Na razie.
Wychodząc z garażu, Elizabeth pomachała blondynce na pożegnanie. Reszta poszła w jej ślady. Po dokładnym upewnieniu się, że pożegnali się ze wszystkimi, każdy poszedł w swoją stronę. Alice zamknęła garaż na kłódkę i poszła na górę, do swojego pokoju.
* * *

-No i co teraz? - spytała Lily, chowając butelkę z sokiem z powrotem do torby. Byli w szkole, i tak jak się umawiali, mieli pomyśleć trochę nad rozwiązaniem ich „małego” problemu. Jednak nie przewidzieli, że ogrom nauki w poniedziałek kompletnie im to uniemożliwi.
-Jak to, co? Kartkówka z fizyki, a potem sprawdzian z matmy. - odpowiedział Gabriel, wypisując na dłoni najważniejsze wzory z kinematyki.
-Nie o to mi chodziło...
-A o co?
-No, o ten tłumik, czy co to to było. Mieliśmy się przecież zastanowić jak to rozwalić!
-Lily, błagam cię. Powstrzymaj swoje destrukcyjne zapędy, dobrze? Już ci kiedyś mówiłam, że chcę to tylko otworzyć, czyż nie? - powiedziała Alice, mocno akcentując słowo „tylko”.
-Tch.... - mruknęła pod nosem Lily, wyraźnie niezadowolona z propozycji przyjaciółki. - A jak chcesz to zrobić?
-Nie mam pojęcia. - westchnęła Alice. Od tego ciągłego myślenia, wczoraj nie zmrużyła oka.
-Wiecie co, zostawcie to w cholerę. Nie otworzymy tego, pogódźcie się z tym faktem. - stwierdziła Maria, podnosząc głowę znad książki do biologii. - Przez to dziadostwo nie nauczyłam się wczoraj na sprawdzian i teraz z pewnością dostanę pałę.
-A z czego masz ten test? - zapytał Tranzis, przysuwając się bliżej Marii.
-Z anatomii człowieka...
-Eee tam, to nie jest takie trudne. Dasz radę! - krzyknął radośnie, klepiąc dziewczynę po głowie.
-Taa... - zrzuciła rękę Tranzis'a z głowy i powróciła do wkuwania zawartości jej podręcznika.
-Maria ma chyba rację. Nie ważne jakbyśmy się starali i tak nie wpadniemy na żaden sensowny pomysł. - rzuciła Lizzy. Wolfram przytaknął.
-To co z tym zrobimy? - spytała Lily.
-Niech Alice to zatrzyma. Jak wróci jej tata, to to zbada. - zaproponował Dud.
Blondynka pokręciła głową.
-To nie przejdzie. Tata zabronił mi znosić do domu niezidentyfikowane obiekty i jeśli się dowie, to mnie zabije. Także, przed ich powrotem będę musiała się tego pozbyć.
-Nie dobrze.... A kiedy wracają?
-Pod koniec tygodnia. Prawdopodobnie w piątek.
-Więc mamy jeszcze trochę czasu na myślenie. A potem ewentualnie mogę się poświęcić i wziąć to do siebie. - powiedziała Lily, wyrywając Gabrielowi z rąk podręcznik do fizyki.
-Ej! Weź sobie swoją książkę!! - warknął chłopak, próbując odebrać szatynce swoją własność. Oczywiście, bez skutku. - Oddawaj!
-Maybe next time~!
-No kurcze! Nie cytuj mi tu żadnych chinoli z Kanady, tylko oddawaj moją książkę!!
Dziewczyna zaśmiała się w odpowiedzi i przekartkowała szybko podręcznik, starając się zapamiętać najważniejsze wzory i formułki, co było praktycznie niemożliwe, biorąc pod uwagę jej słabą pamięć oraz fakt, że Gabriel właśnie robił wszystko, by nie była zdolna do przeczytania czegokolwiek.
-No słyszysz?!
-Chwila, nie skończyłam czytać.
-Erm... nie chcę wam przerywać tej jakże inteligentnej rozmowy, ale idzie nauczycielka. - wtrącił Dud, wskazując ręką w stronę zbliżającej do nich fizyczki.
-No ty se chyba żartujesz?! Jeszcze przecież dzwonka nie było! - krzyknął Gabriel, panikując. Siedząca obok Lily poszła w jego ślady, kartkując książkę z prędkością światła.
-No właśnie, że był. Jakieś pięć minut temu. Nawet Maria zdążyła się już ulotnić. - odpowiedział Wolfram, zbierając swoje rzeczy z podłogi.
-Że jak?! Kiedy?! - wrzasnęli równocześnie Gabriel i Lily.
-No mówię, że pięć minut temu? A teraz chodźcie, bo nie chcę się przez was spóźnić na kartkówkę... - westchnął chłopak, ciągnąc spanikowaną dwójkę za sobą w stronę klasy.
* * *
-Nieee.... Co to było.... Który mądry debil to wymyślił? Ja nie mogę... nie.... zabijcie mnie.... Najpierw tamto, a teraz to.... moje życie jest do kitu. – bełkotała bez sensu Lily, praktycznie wypełzając z sali matematycznej. Matma była ich ostatnią lekcją tego dnia, ale kartkówka z fizyki na poprzedniej lekcji, a teraz sprawdzian z matematyki doszczętnie pozbawił nastolatków energii.
-Nie tylko twoje. znowu dostanę pałę... Vincent mnie zabije. Już jutro będę wiedział jak pachną kwiatki od spodu... - westchnął Gabriel, wbijając wzrok w ziemię pod nogami. Elizabeth poklepała ich po plecach.
-A może nie będzie aż tak źle jak myślicie? - zapytała, choć nie bardzo w to wierzyła. Była pewna, że jej również poszło tragicznie. W końcu matematyka była przedmiotem, którego nikt z ich paczki nie potrafił ogarnąć. Szczególnie bieżącego działu, którym było twierdzenie Darboux, cokolwiek to jest.
-Będzie źle. Oddałam pustą kartkę. Nie potrafiłam przeczytać nawet treści zadania. Co to w ogóle było?! - krzyknęła Lily, a Gabryś, Dud i Tranzis skinęli głowami na znak, że rozumieją jej ból, bo zrobili to samo, co ona.
-Nie wiem... A to w ogóle jest jeszcze program z gimnazjum? Bo mnie się wydaje, że mój brat miał coś takiego w pierwszej liceum... - spytała Alice, rozmasowując oczy, obolałe od wpatrywania się w ciąg równań, żywcem wyjętych z księgi czarnej magii. Miała wrażenie, że za każdym razem, gdy zamyka powieki widzi miliony małych, czarnych cyferek, literek, nawiasów i innych symboli matematycznych, których nazwy nawet nie zna.
-Super, jeszcze lepiej. Dobijaj mnie bardziej. - mruknął Gabryś, i z frustracji kopnął Bogu Ducha winny kamyk.
-A teraz ten kamyk dostał rączek, nóżek i zębów i z zemsty ugryzł cię w kostkę. - rzuciła Lily, nie kontrolując tego, co mówi. Tranzis poklepał ją delikatnie po głowie, kręcąc głową z politowaniem, a Gabriel zaliczył cichego facepalm'a. - Powiedziałam to na głos?
Przyjaciele pokiwali głowami.
-Sorry. Ciężko mi się kontrolować po takim dniu.
-Spoko, rozumiemy. - powiedziała Lizzy, uśmiechając się szeroko do przyjaciółki. Lily odwzajemniła uśmiech.
-To idziecie do mnie? - zapytała Alice, patrząc na przyjaciół. - Wiecie, żeby spróbować jeszcze raz otworzyć to coś?
-No jasne. Przez to nie mogę spać po nocach, bo cały czas o tym myślę. - powiedziała Maria, znikąd pojawiając się obok nich.
-Jezu, Maria, co ty tu robisz?! - wrzasnął Tranzis, łapiąc się za serce.
-No jak to co? Stoję.
-A co z lekcjami? Przecież masz jeszcze jedną godzinę. - odezwała się Elizabeth. Maria była młodsza od nich o rok, więc miała zupełnie inny plan lekcji. Dlatego wszyscy zdziwili się, że dziewczyna właśnie stała przed nimi.
-Odwołali. Podobno córka pani Twaróg się rozchorowała i musiała jechać się nią zająć. - odpowiedziała szatynka. - To jak, idziemy, czy stoimy jak kołki, bo Tranzis się mnie wystraszył?
-Nie wystraszyłem się!! Po prostu wzięłaś mnie z zaskoczenia! - oburzył się i nadymał policzki. Dud parsknął śmiechem, a zaraz po nim Wolfram. Dziewczyny tylko zachichotały.
-Tak, tak. Oczywiście. - powiedziała radośnie najmłodsza z grupy i ruszyła w stronę dom Alice.
-Nie lubię was... - mruknął brunet, zakładając białą bandanę na twarz.
-Też cię kochamy~! - krzyknęła Lily, klepnęła chłopaka w plecy i podbiegła do Marii.
-Stary, masz przerąbane. One szybko o tym nie zapomną. - rzucił Wolfram. - Chodź. Mamy zagadkę do rozwiązania.
-Taa... idę.




A o to wspomniany wyżej Chińczyk z Kanady, lider koreańsko-chińskiego (ale bardziej chińskiego) zespołu EXO-M Kris: http://ic.pics.livejournal.com/nat19hae23/21486356/111823/original.jpg
"Maybe next time" zostało przez niego wypowiedziane kilka razy w wywiadach i teraz biedny Kris jest z tym kojarzony cały czas. A że nie mogłam się powstrzymać, to wrzuciłam to również do opowiadania. Ponieważ Lily jest fanką k-popu. >u<

4 komentarze:

  1. Aww ale ty świetnie piszesz :D lOL
    Zostawie tu komentarz za wszystko tzn. wypowiem cię ogólnie :D
    Ogólnie blog jest świetny i opowiadanie także;) Jedyne co,według mnie, jest nie tyle błędem, co może poprawić przyjemność czytania to : WIĘCEJ OPISÓW np. postaci, uczuć itp. Nie to że się czepiam czy coś ale chcę po prostu wyrazić swoje zdanie :D Takie "bogate" opowiadanie czyta się bardzo przyjemnie, bardzo działa na wyobraźnie :D
    Nie jest to żadnym błdem-podkreślam! To tylko tak ode mnie. Ogólnie blog jest super i zaglądam tu często i bd zaglądać jeszcze częśćiej :D
    Tak więc to tyle "uwag" ode mnie :D

    Czekam na kolejne części i opowiadania i życzę weny :D

    + Chciałabym nominować ten blog do Liebster Award Wszelkie informacje dotyczące tego znajdziesz na http://yaoidreams.blogspot.com/ w zakładce "Liebster Award" Zachęcam również do czytania i komentowania :D

    Hwaiting^^

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne opowiadanie, podoba mi się jednakże dodawaj fotki.
    http://niebieskoka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww twoje opowiadania powalają na kolana *w*
    Pisz pisz pisz pisz pisz pisz dalej :D
    Jestem z ciebie taka dumna!!!
    Nominowana do czegoś tam (czyt. koment wyżej) ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń